Nie było mnie chwilę, ale jestem usprawiedliwiona. Od czwartku do niedzieli przebywałam w Koninie na koloniach. Tak, tak... koloniach właśnie. Razem z cioteczkami z projektu Kołderki za jeden uśmiech mieszkałyśmy w internecie, całe dnie spędzając na szyciu :) Jednym słowem kolonie pełną gębą. Nauczyłam się wiele o szyciu, patchworku, maszynach do szycia a nawet malowaniu na tkaninach. Spędziłam bardzo pouczająco czas... ale po kolei. Na kolonie pojechałam razem z Krzyśkiem w czwartek. Miałam ambitny plan uszycia pięciu poduszek dla projektu. Zabrałam ze sobą maszynę do szycia, materiały i wyhaftowane przez siebie kwadraciki. Jeden już pokazywałam, a teraz kolejne. Klucz wiolinowy:
Oraz kwadracik z kucykiem pony. Ten powstał rzutem na taśmę, także pojechał do Konina jeszcze wilgotny i nie uprasowany:
Po rozpakowaniu zabawek, zaczęłam od szycia poduszeczki z kwadracikiem muzycznym:
A tu już efekt mojej pracy, czyli zdjęcia poduszeczki w plenerze:
W piątek przystąpiłam do zdobywania nowych umiejętności. Szyłam poduszeczkę z konikiem pony. Pierwszy raz pikowałam lotem trzmiela i bardzo mi się to spodobało:
Dodatkowo szyłam kwadraciki z trójkątów i wstawiałam je w rogi pasków. O dziwo wszystko mi się zeszło :) Nie ma to jak mieć wspaniałe nauczycielki służące radą. Przede wszystkim niezastąpioną Grażka1500.
A tu już przód wypikowany w całości. Teraz plecki i poduszeczka gotowa:
I sesja plenerowa kolejnej poduszeczki:
W sobotę prawie umarłam z gorąca... Mimo to uszyłam wierzch poduszeczki z kluczem wiolinowym:
Pikowałam nutki z wolnej ręki. Utrudnieniem była czarna nitka na białym materiale. Ale moim zdaniem wyszło super :) Trochę to nieskromne, ale jestem z siebie dumna:
Dodatkowo szyłam dwukolorowe wiatraczki, które też się zeszły na rogach :) Poduszeczkę ukończyłam w niedzielę i pstryknęłam sesję zdjęciową:
W trakcie koloni, dzięki uprzejmości cioteczki Lenki spróbowałam malowania na tkaninach farbami kredowymi. Powstał taki kawałek materiału, który w przyszłości zostanie torbą na zakupy:
Dowiedziałam się jak powstają obrazy patchworkowe metodą confetti. Chyba spróbuję tego w domu :) Nauczyłam się dokręcania różnych śrubek naciągu nici w maszynie. Stworzyłam sobie materiałowe wzorniki szycia lecących gęsi i nenufarów. Wiatraczki i trójkąty z kwadratów, albo kwadraty z trójkątów nie stanowią już dla mnie tajemnicy i czarnej magii. Ale przede wszystkim spotkałam się z cioteczkami z całej Polski. Takiej atmosfery jak na koloniach w Koninie nie ma chyba nigdzie. Niestety w niedzielę trzeba było się spakować i wracać do domu. Dopiero wróciłam a już nie mogę się doczekać jesiennego spotkania w Warszawie i kolejnych kolonii w przyszłym roku.
WOW!!! Ale cuda! Śliczne te hafty i te kwadraty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń