środa, 29 lipca 2015

Exploding box na chrzest

W kwestii pudełeczek, to powstało kolejne. Podobne do tych, które robiłam już wcześniej a jednak troszkę inne. Pudełeczko na chrzest dla chłopca, a więc w niebieskościach i przewiązane niebieską kokardą:

Na ściankach kolejno: świeca

wózeczek

kieszonka z życzeniami i miejscem na prezent pieniężny

oraz zdjęcie malucha

Na środku pudełeczka buciki, tym razem bez wewnętrznego pudełeczka:

I jak, podoba się?

sobota, 25 lipca 2015

Muzyczna poduszeczka

A co powiecie na taką muzyczną poduszeczkę? Kwadracik haftowałam już jakiś czas temu. Materiał w nutki skomponował się super z tematyką:

Niebieski materiał pikowałam z wolnej ręki w nutki. Najpierw narysowałam sobie kształty mazaczkiem spieralnym, a później pikowałam po liniach. Z efektu jestem bardzo zadowolona:

Oczywiście hafcik również wypikowałam obrysowując kształt wzoru: 

Na plecki również wykorzystałam materiał w nutki. Sprawdził się idealnie:

I co myślicie o mojej poduszeczce? Ja jestem zadowolona. Oczywiście poduszeczka trafiła do projektu Kołderki za jeden uśmiech.

czwartek, 23 lipca 2015

Igłą Malowane 4/2015

A oto co znalazłam w skrzynce pocztowej. Nowy numer "Igłą Malowane". Numer bardzo kolorowy, zawierający projekty wykorzystujące różne techniki haftu. Ale po kolei...

Co prawda wzór witrażowy nie do końca mi odpowiada, jednak idea wykorzystania tego samego wzoru w  różnych haftach jest bardzo ciekawa. Haft krzyżykowy zawsze jest mi bliski, jednak wykorzystanie wzoru do haftu koralikowego to coś nowego. Kiedyś haftowałam torebkę w łowickie kwiaty haftem koralikowym, jednak tamten haft bardziej przypominał haft płaski. Koraliki nie były układane rzędami jeden obok drugiego tak jak w tym projekcie. Sam pomysł takiego układania jest ciekawy i w sumie to chyba każdy jeden schemat do haftu krzyżykowego można w ten sposób wykorzystać :)

Kwietnych serwetek nigdy dość :) Co prawda, w życiu haftem krzyżykowym wyhaftowałam pół obrusu... ale moje plany przewidują wyhaftowania kilku serwet zanim przejdę na emeryturę :)

Bardzo ciekawy i modny ostatnio wzór w klimatach afrykańskich. Wszędzie można znaleźć grafiki i obrazy w tym stylu. Myślę, że obraz haftem krzyżykowym lub gobelinowym jest na prawdę sympatyczną alternatywą.

I jeszcze jeden wzór wykorzystany w dwojaki sposób. W sumie wzór jest na tyle ciekawy, że można go wykorzystać i jako haft krzyżykowy lub gobelinowy. A z wersji do haftu krzyżykowego może nawet powstać haft płaski :) Albo bardziej szalony pomysł, czyli mix różnych technik.

Czyż nie jest uroczy z tym dzióbkiem i oczkami?

Coś dla młodszych, czyli małe sympatyczne wzorki. Ja bym je wykorzystała jako breloczki haftowane na drobnej kanwie. Myślę też, że koty dobrze by się sprawdziły jako magnesy na lodówkę, po wyhaftowaniu na plastikowej kanwie.

Wiem, że każdy rodzić uwielbia prace swojego dziecka i że haftowanie obrazków na podstawie dziecięcych rysunków jest ciekawym pomysłem... ale totalnie nie dla mnie. Jeśli miałabym dzieci, to raczej bym przerabiała obrazeczki mojego osobistego potomka, niż innych dzieci. Chociaż może w jakimś przedszkolu by się mógł taki obrazek sprawdził? 

I kolejny obraz, który można wykorzystać na różne sposoby. Haft krzyżykowy z haftem wstążeczkowym jest moim faworytem. Również ta wersja z podmalowanym tłem jest ciekawą alternatywą. 

Podsumowując, numer bardzo ciekawy. Połączanie rożnych technik haftowania wygląda na zdjęciach super. Mam nadzieję, że po wyhaftowaniu będzie się prezentowało równie sympatycznie. Chętnie wykorzystam w przyszłości połączenie haftu krzyżykowego i wstążeczkowego, Myślę o tych ptaszkach... Haft niezbyt duży, a fajnie by było wypróbować takie połączenie w praktyce., zanim porwę się na jakiś wielki obraz, który nie wyjdzie tak jak bym chciała.

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kołderkowe Kolonie w Koninie

Nie było mnie chwilę, ale jestem usprawiedliwiona. Od czwartku do niedzieli przebywałam w Koninie na koloniach. Tak, tak... koloniach właśnie. Razem z cioteczkami z projektu Kołderki za jeden uśmiech mieszkałyśmy w internecie, całe dnie spędzając na szyciu :) Jednym słowem kolonie pełną gębą. Nauczyłam się wiele o szyciu, patchworku, maszynach do szycia a nawet malowaniu na tkaninach. Spędziłam bardzo pouczająco czas... ale po kolei. Na kolonie pojechałam razem z Krzyśkiem w czwartek. Miałam ambitny plan uszycia pięciu poduszek dla projektu. Zabrałam ze sobą maszynę do szycia, materiały i wyhaftowane przez siebie kwadraciki. Jeden już pokazywałam, a teraz kolejne. Klucz wiolinowy:

Oraz kwadracik z kucykiem pony. Ten powstał rzutem na taśmę, także pojechał do Konina jeszcze wilgotny i nie uprasowany:

Po rozpakowaniu zabawek, zaczęłam od szycia poduszeczki z kwadracikiem muzycznym:

A tu już efekt mojej pracy, czyli zdjęcia poduszeczki w plenerze:

W piątek przystąpiłam do zdobywania nowych umiejętności. Szyłam poduszeczkę z konikiem pony. Pierwszy raz pikowałam lotem trzmiela i bardzo mi się to spodobało:

Dodatkowo szyłam kwadraciki z trójkątów i wstawiałam je w rogi pasków. O dziwo wszystko mi się zeszło :) Nie ma to jak mieć wspaniałe nauczycielki służące radą. Przede wszystkim niezastąpioną Grażka1500.

A tu już przód wypikowany w całości. Teraz plecki i poduszeczka gotowa:

I sesja plenerowa kolejnej poduszeczki:

W sobotę prawie umarłam z gorąca... Mimo to uszyłam wierzch poduszeczki z kluczem wiolinowym:

Pikowałam nutki z wolnej ręki. Utrudnieniem była czarna nitka na białym materiale. Ale moim zdaniem wyszło super :) Trochę to nieskromne, ale jestem z siebie dumna:

Dodatkowo szyłam dwukolorowe wiatraczki, które też się zeszły na rogach :) Poduszeczkę ukończyłam w niedzielę i pstryknęłam sesję zdjęciową:

W trakcie koloni, dzięki uprzejmości cioteczki Lenki spróbowałam malowania na tkaninach farbami kredowymi. Powstał taki kawałek materiału, który w przyszłości zostanie torbą na zakupy:

Dowiedziałam się jak powstają obrazy patchworkowe metodą confetti. Chyba spróbuję tego w domu :) Nauczyłam się dokręcania różnych śrubek naciągu nici w maszynie. Stworzyłam sobie materiałowe wzorniki szycia lecących gęsi i nenufarów. Wiatraczki i trójkąty z kwadratów, albo kwadraty z trójkątów nie stanowią już dla mnie tajemnicy i czarnej magii. Ale przede wszystkim spotkałam się z cioteczkami z całej Polski. Takiej atmosfery jak na koloniach w Koninie nie ma chyba nigdzie. Niestety w niedzielę trzeba było się spakować i wracać do domu. Dopiero wróciłam a już nie mogę się doczekać jesiennego spotkania w Warszawie i kolejnych kolonii w przyszłym roku.