Wraz z koleżanką Anuszką upiekłyśmy mnóstwo pierniczków. Pomijając problemy z kilkoma piekarnikami, brakiem prądu w kuchniach i ogólnymi przeciwnościami losu upiekłyśmy ich ponad kilogram. Lukrowanie zajęło nam też sporo czasu. Ale mimo to zabawa była przednia a efekt bardzo smakowity. A teraz zdjęcia:
Świnki, specjalnie na potrzeby Anuszki:
Wózeczki i stópki ze specjalnym przeznaczeniem, o czym później:
Kształt wózeczków sprawdzał się świetnie jako wzór lwów i kotów:
Koguciki jako próby. Ale przed czym, to na razie niespodzianka:
No i oczywiście stópki:
No i jeszcze gwiazdki i pieski. Co do piesków, to foremka miała kształt hipopotama chyba, ale jakoś nie udało mi się ich ulukrować. Z pieskami poszło mi jakoś lepiej:
No i na koniec słoniki i miśki:
A tutaj już pierniczki zapakowane, specjalnie dla Uli. Ula niedługo zostanie mamą małego Laurka i w związku z tym, pierniczki na Dzień Dziecka jak najbardziej jej się należą. Przynajmniej to jest zdanie moje i Anuszki:
Pierniczki powiązałyśmy wstążeczką po 5 sztuk:
Ula była zachwycona pomysłem i wykonaniem.