Raz przez las świnka szła i tak sobie śpiewała: kwik, kwik, kwi, kwik kwik kwik...
Chrum, chrum, chrum...
O a co to?
Idę sobie przez las. Zwiedzam krzaczki, podśpiewuję.... Kręcę się w kółeczko o tak:
Kwik, kwik, kwik, chrum, kwi, chrum, chrum, chrum...
O a to co znów?
Pewnie podest widokowy jakiś. Albo może piedestał dla mnie?
Oj chyba nie... Już wiem... trzeba wiać, bo inaczej przerobią mnie na schabowe!
Kwik, kwik, kwik...
Kolejna zabawka i kolejna absurdalna historyjka :)
Świnka zawiera w swym wnętrzu pudełeczko z koralikami, dzięki czemu grzechocze. A została zabawką Adasia. I to chyba tyle na dziś :)