W tym tygodniu szalonym jak by nie patrzeć... mieliśmy w pracy mnóstwo różnych wigilii... w tym wigilię w naszym zespole. Nasza wigilia laboratoryjna była składkowa, a to oznacza, że każdy przyniósł ze sobą coś dobrego. Ja na tę okoliczność przygotowałam pierniczki :) Stwierdziłam, że jedna porcja ciasta to będzie mało, bo przecież w laboratorium jest nas prawie 20 osób. Zrobiłam więc ciasto z dwóch porcji składników, ale coś wyszło za luźne, więc dodałam mąki... W ten sposób otrzymałam coś koło kilograma pierniczków :) Dało to jakieś 6 blach ciastek... a później lukrowanie... to już nawet nie był cały wieczór... to była cała noc... W końcu się poddałam i połowę ciastek zostało nielukrowanych. A teraz masa zdjęć z produkcji ciastek...
A tu już z zawieszkami, tak aby można je było powiesić na choince :)
Przepraszam za jakość zdjęć, ale tak jak już pisałam, pierniczki tworzyłam wieczorem i niestety światło do zdjęć było marne... A to już wszystkie pierniczki rano :) Zapakowane w pudełeczko do podróży na wigilię.
I jeszcze drugie pudełeczko już bez lukru...
Aha... pierniczki były dobre... i nic nie zostało... zabieram się za kolejną porcję, tak aby doczekały świąt :)
Jakie słodkości! Aż mi narobiłaś ochoty:)
OdpowiedzUsuńGratuluję złamania bariery 7 tys. odsłon!
OdpowiedzUsuń:o)
Dziękuję i gratuluję opanowania dodawania podpisów do komentarzy :)
UsuńKiedy Ty miałaś na to wszystko czas? ;) boskie!
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie miałam czasu i dlatego tylko połowa była lukrowana :)
Usuń