Tak to już jest, że czym więcej się robi tym mnie czasu na opisywanie tego. Ostatnio zrobiło się pustawo na blogu, ponieważ nie miałam czasu na opisywanie tego co u mnie słychać, a dziej się i to sporo. Dwa tygodnie temu byłam na spotkaniu kołderkowym w Warszawie. W tym roku byłam współorganizatorem spotkania, więc wymagało to troszkę więcej zaangażowania niż zazwyczaj. Spotkanie odbyło się w bardzo przyjaznej atmosferze i nawet coś udało mi się uszyć. Powstało dwie i pół poduszeczki, które niebawem pokarzę. Jako organizator przygotowałam karteczkę z podziękowaniami za udostępnienie nam sali. I za radą nieocenionych cioteczek kołderkowych wyhaftowałam logo kołderek:
Z tego loga powstała karteczka, której oczywiście nie uwieczniłam z nadmiaru wrażeń i jeszcze z powodu przygotowywania karteczki na ostatnią chwilę... Dodatkowo na spotkanie przygotowałam sobie kilka małych logo, czyli mniejszej wersji loga kołderek, żeby móc je przyszyć do poduszeczek.
Część przyszyłam do moich poduszeczek, część oddałam cioteczce kołderkowej a teraz już wyszywam kolejne. Jest to w sumie bardzo fajny pomysł na resztki kanwy, bo samo logo ma niecałe 20 x 20 krzyżyków.
Natomiast w zeszłym tygodniu byłam na spotkaniu Szycie na luzie z Warszawa szyje - edycja 3 :) Było super, dziewczyny szyły prze najróżniejsze rzeczy. Bluzeczki, spodenki, kocyki, co kto potrzebował i na co miał ochotę. Bardzo lubię te spotkania, bo są bez specjalnego zadęcia, po prostu każdy szyje co uważa. Można sobie do tego pogadać, popytać, czegoś się dowiedzieć. Polecam wszystkim, którzy mają blisko Warszawę i ochotę na spotkanie z innymi zakręconymi.
Tym razem na spotkaniu szyłam słonie, ale jak zwykle pakowałam się na otatnią chwilę, czyli rano przed wyjściem z domu. W efekcie wzięłam za mało wypełnienia nawet na jednego słonia... a udało mi się skroić i przygotować do wypchania kilka sztuk. A oto i rzeczony słoń:
Wyraźnie widać, że jest taki troszkę rachityczny i wymaga uzupełnienia w rejonach nóg. A oto i bardzo kiepskie zdjęcie stanowiska pracy:
Można się na nim dopatrzeć innych słoni, które czekają na wypełnienie. Po dotarciu do domu wykorzystałam resztę wypełnienia jakie znalazłam... i i tak było za mało. W efekcie wszystkie słonie czekają na zamówienie kulki silikonowej. Eh...
W tym tygodniu nie wybieram się już na żadne szyciowe spotkanie, więc jest szansa na opstrykanie wszystkich prac, obrobienie zdjęć i wrzucenie na bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz