Dziś postanowiłam wykorzystać kolejną włóczkę, którą otrzymałam na spotkaniu kołderkowym. Jako, że miała taki zielonkawo-nijaki kolor, to nie bardzo wiedziałam do czego mogła by się przydać. Ale w niemieckiej książeczce znalazłam stwora o takim właśnie zielonkawym kolorze...
I tak powstał taki mały stworek morski co to niby koń, ale już słyszałam, że mój wygląda trochę jak kaczka :P
Znów ze względów bezpieczeństwa nie ma koralikowych oczek (czyli kolejny zwierzak co to niby ma alergię :P ) Ale za to jak się wdzięcznie nazywa...
I na koniec specjalnie dla fanów moich stworów i ich historii (tak, tak, ponoć tacy istnieją.... chociaż sama w to nie wierzę):
Mały konik morski postanowił zwiedzić świat. Jednak podmorskie stworzenia strefy tropikalnej chociaż kolorowe szybko się mu znudziły. Chciał zwiedzać wielki świat, nie tylko te rodzinne zarośla co to w nich się nigdy nic nie dzieje. Postanowił więc wybrać się w inne regiony świata, aby tam zasmakować wielkiego życia... Długo płynął, a podwodny krajobraz wciąż się zmieniał. Poznawał nowe zwierzątka, ale ciągle nie mógł znaleźć prawdziwego przyjaciela. Aż tu pewnego dnia...
- A kim ty jesteś biały podmorski potworze?
- Nie jestem podmorskim potworem - odparł miś
- W takim razie... co tutaj robisz?
- Jak to co? Pływam :P
Mały konik morski nie bardzo wiedział co z tym fantem zrobić. Ten straszny biały potwór, pływał pod wodą, ale wcale tam nie mieszkał. Jednak postanowił, że nie ma się co zrażać i trzeba poznać tego dziwnego gościa. I tak powoli, powolutku... Mały morski konik zaprzyjaźnił się z białym polarnym misiem.
O i to koniec tej absurdalnej historii :P Ale pewnie powstanie jeszcze kilka takich morskich koników, bo ta włóczka się nie kończy, a ma taki kolor, że już więcej rodzajów zwierzaków się z niej chyba nie da stworzyć. Jakby ktoś miał pomysł jakie jeszcze kołderkowe - paluszkowe elementy można zrobić z tych włóczek (białej i tej zielonkawej) to czekam na podpowiedzi w komentarzach. Uprzedzam, że moje zdolności zamykają się raczej w odtwarzaniu wzorów z książek albo składaniem własnych tworów z prostych ściegów :)
See - niem. morze + Pferd - niem. koń + -chen - końcówka zdrabniająca, tj. konik morski. Ot cała filozofia z Deutschland. Taki zee-fertsien:)
OdpowiedzUsuńA:)
Hehe... niby translator też tak mówi, ale co to za zabawa skąd się wzięła nazwa. Grunt, że brzmi uroczo :) Co prawda daleko mu do Schmetterling-a ale tez brzmi uroczo :)
UsuńEisbar też brzmi logicznie na określenie misia polarnego. W języku niemieckim jest wiele sensownych rzeczy, szkoda że dowiaduję się tego dopiero teraz, a nie w czasie 4 lat nauki niemieckiego w szkole hehe:) Ale i tak sumarycznie niemiecki brzmi jakbyś chciał wojnę rozpętać. Pozdr.
OdpowiedzUsuńSzczoteczka do zębów mistrzem drugiego planu :)
OdpowiedzUsuńAle nie mojego... :P To w książeczce szczoteczka jest mistrzem, bo tam konik jest nie morski tylko łazienkowy :P
Usuń