Post o dziwo będzie robótkowy. Co prawda nie są to moje wytwory (Krzyśka również nie). Ale od początku... Zawsze to ja przygotowywałam na różne uroczystości ręcznie robione prezenty oraz kartki i dlatego, kiedy przyszła pora na mój ślub, to dostałam głównie kartki kupione. Były jednak wyjątki. Po pierwsze otrzymaliśmy super rzeźbę:
Tak, tak... w rzeczywistości też wyglądamy tak śmiesznie :)
A teraz najważniejsze. Autorem tej cudnej rzeźby jest Emilia. Emilia jest autorką książki, którą już kiedyś prezentowałam na moim blogu (o tu). A teraz jeszcze założyła bloga: Zrób to sam - Pamiątki z końca świata. Możecie tam znaleźć sporo przepisów, w tym na wykonanie takiej fajnej rzeźby (o tu). Mam nadzieję, że zachęciłam do odwiedzenia bloga Emilii.
A teraz pora na kolejną ręcznie robioną rzecz, czyli exploding box. Co prawda Ania nie wykonała go sama, ale specjalnie zamówiła taki w klimacie łowicko-chemicznym.
W środku znalazło się nasze zdjęcie, życzenia i tort oczywiście.
A i tak najfajniejsza cześć to ta łącząca chemików z łowiczakami:
Prawda, że zdolne mam koleżanki?
Rewelacyjne podarki :D
OdpowiedzUsuńsuper i w łowickim klimacie :)
OdpowiedzUsuńAle to musiało być cudne łowickie wesele....:)
OdpowiedzUsuńŁowiccy chemicy rzeczywiście świetni, też mogłam pomyśleć żeby dodać wam po probóweczce lub elektrodce chociaż :)
OdpowiedzUsuń