poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Spotkanie kołderkowe

Spotkanie kołderkowe dobiegło końca. Czas na krótkie podsumowanie... Oczywiście nie będzie krótkie, ponieważ w jednym poście nie można streścić dwóch dni. Postanowiłam podzielić zdjęcia na dwa posty. Po pierwsze post dotyczący spotkania sobotniego, a później ten dotyczący tego co się działo dziś.
Sobotę rozpoczęłam od oddania wszystkich karteczek, kwadracików i szydełkowych elementów odpowiednim osobom. I wtedy dowiedziałam się, że skoro zrobiłam tyle kwiatków to mogę z nich zrobić wazonik... I tak przez pół dnia szyłam mój pierwszy kwadracik paluszkowy... Zaczęłam oczywiście od poukładania sobie wszystkich elementów na materiale:

Później szybkie zdjęcie, aby pamiętać, co gdzie leżało i już można szyć...

A tak wygląda mój pierwszy paluszkowy kwadracik w zbliżeniu:

Następnie, skoro tak dobrze mi szło... (chyba 3 czy 4 godziny szycia...) to dostałam kolejne zadanie przyczepienia szydełkowych warzywek do kwadracika. Warzyw nie pokazywałam jeszcze na blogu, ponieważ powstały zanim rozpoczęłam moją przygodę z blogiem. Ogólnie warzywka wypchane są folią z rękawa do pieczenia, dzięki czemu trzeszczą jak się je miętosi :)

Koniecznie muszę dodać, że stokroteczkę wyszydełkowała Anuszka, która również była na spotkaniu. Ale o tym później :)

I skończony: mój drugi paluszkowy kwadracik

I jeszcze zbliżenie:

Anuszka była pierwszy raz na spotkaniu kołderkowym, ale stworzyła troszkę elementów do kwadracików na szydełku:

Oczywiście, to nie wszystkie jej dokonania... Ale nie jestem pewna, czy tak wszystko powinnam umieszczać na moim jak by nie patrzeć blogu...

Aha i najważniejsze na koniec... Po oddaniu obiecanych misiów (tych z poprzedniego wpisu) zostałam zaskoczona... Od kołderkowej cioteczki - pani Beatki - otrzymałam prześliczną bransoletkę oraz cały stosik kordonków w misiowych kolorka :) Za wszystko dziękuję :)

Ale to jeszcze nie koniec :) Co prawda już po spotkaniu, ale ciągle w duchu kołderkowym powstały słoneczniki z metra :)  Dlaczego z metra?, ponieważ powstawały jeden za drugim... w kółko i w kółko

W moich wieczornych bojach wspierała mnie tenar, która stworzyła śliczną trzeszcząca myszkę

Uff... i to już koniec soboty :)

2 komentarze:

  1. Widziałam po ilości zdjęć, że spotkanie było bardzo owocne w kwadraciki. Twoje szydełkowe są super o wiele bardziej mi się podobają niż tworzone przez dziewczyny z materiału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że kwadraciki szydełkowe przypadły Ci do gustu. Ja niestety nie mam maszyny więc nie mogę tworzyć takich materiałowych, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń