Tak jak obiecałam... dziś krótka relacja ze spotkania kołderkowego. Po pierwsze było super! Po drugie powstało całe mnóstwo wspaniałych prac. Ale jako, że jest to mój blog i nie mam uprawnień do pokazywania prac innych to pokażę tylko to co zrobiłam ja oraz Anuszka (która na publikację swoich prac na moim blogu zezwoliła).
To po kolei:
Pajączek dostał podpis
Meduzy zagościły na kilku kwadracikach
Słonik wzbudził wiele radości... W końcu wszystkim kojarzył się jednoznacznie :P Dobrze, że dzieciaki takich skojarzeń nie mają :)
A misie zamieszkały w niebie
I jeszcze pierwszy kwadracik paluszkowy Anuszki :) Jestem z niej dumna
I tak minął dzień pierwszy... czyli sobota
Dziś spotkanie trwało niestety dużo krócej. Cioteczki z różnych końców Polski musiały jakoś wrócić do domu, więc od 13.00 systematycznie nas ubywało. A na koniec, warszawskie cioteczki musiały posprzątać salę, wyzbierać wszystkie nitki i szpilki :) Także czasu na tworzenie i gadanie było mniej, ale i tak powstało kilka kolejnych kwadracików.
Konik morski dostał swojego glona
Rekiny popłynęły
A delfinek zaplątał się w sieć :)
Anuszka dziś stworzyła pana lewa :)
Podsumowując, spotkanie było bardzo owocne. Razem z Anuszką uzupełniłyśmy magazyn paluszkowych kwadracików. Dodatkowo zupełnie świadomie wciągnęłyśmy w to uzależnienie laboratoryjną koleżankę Martę :) Na tym spotkaniu zapoznawała się bardziej z ideą kołderek niż tworzeniem na akord, ale i tak powstał śliczny kwiatek (którego zdjęcia oczywiście nie mam...skleroza). I tym optymistycznym akcentem kończę... byle do następnego spotkania na wiosnę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz